Wielka Brytania powinna wziąć przykład z Kanady i zalegalizować marihuanę – ma to sens zarówno z ekonomicznego jak i moralnego punktu widzenia.
Swoisty paradoks dzisiejszych czasów – w jednym z rozwiniętych krajów rząd znalazł sposób na ustanowienie prawa do rekreacyjnego wykorzystania cannabis, a w drugim bardzo chore dziecko musi doświadczyć stanów zagrażających życiu, zanim otrzyma medyczną marihuanę.
Jak mówi rząd, jednym z największych problemów związanych ze stosowaniem cannabis w Wielkiej Brytanii jest wpływ, jaki substancja ma na zdrowie młodych ludzi, w szczególności na ich zdrowie psychiczne.
W Kanadzie podjęto działania mające na celu rozwiązanie problemów w tym zakresie – produkty „odwołujące się do młodzieży” są zabronione, marihuana nie będzie dostępna do zakupu w automatach, a jej promocja jest zabroniona – „z wyjątkiem okoliczności, w których młodzi ludzie mogliby ominąć jej zobaczenie.”
Nie ma powodu, aby tego samego nie można było zrobić w Wielkiej Brytanii. Odpowiednie ramy już istnieją – zostały stworzone po ostatnich zmianach przepisów dotyczących opakowań papierosów i wprowadzenie podatku od cukru. W tamtych przypadkach zadanie było o wiele trudniejsze, ponieważ obejmowało zmiany praktyk stosowanych od dziesięcioleci oraz zmiany w potężnych grupach przemysłu.
Jednak Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w Wielkiej Brytanii stwierdza, że „nie zamierza zmieniać klasyfikacji marihuany”.
A jednak… cannabis pozostaje najczęściej używanym narkotykiem w Wielkiej Brytanii, a wskaźnik jej wykorzystania nie zmienił się od ostatnich 10 lat – tak mówią same badania rządowe.
Jeśli rząd jest tak bardzo zaangażowany w swoje stanowisko, należy zatem zapytać, dlaczego tak trudno jest mu wymyślić skuteczny plan ograniczenia stosowania cannabis.
Najwyraźniej po prostu nie podejmuje się w tym względzie żadnych wysiłków – jest to dowód, że stanowisko rządu w sprawie polityki narodowej jest wyłącznie moralne.